Wycieczka na Wołowiec

W dniu  09.11.2024 grupa I pod opieką wychowawców  pani Beaty i pana Jędrzeja, korzystając z pięknej pogody wybrała się na wycieczkę pieszą w Góry Wałbrzyskie. Naszym punktem docelowym była góra Wołowiec (776 m n.p.m.), ale przy okazji zdobyliśmy również inne sąsiadujące z nią szczyty takie jak Kozioł (774 m n.p.m.) , Dłużynę (685 m n. p. m.) i Mały Wołowiec (718 m n. p. m. ). Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w wałbrzyskiej dzielnicy Podgórze gdzie dojechaliśmy autobusem komunikacji miejskiej, stąd żółtym szlakiem ruszyliśmy w stronę Przełęczy Koziej (653 m n. p. m.), do której dotarliśmy po około 40 minutach, tutaj chwilę odpoczywamy i maszerujemy dalej szlakiem niebieskim w stronę pierwszego wzniesienia na naszej trasie, którym jest szczyt Kozioł. Dość mocno wymagające, ostre podejście pod górę nie sprawiło chłopcom większych problemów, więc meldując się na szczycie zrobiliśmy tylko krótką przerwę i ruszyliśmy dalej szlakiem grzbietowym, dochodząc po  kilkunastu minutach na szczyt Wołowca. Tutaj robimy dłuższą przerwę jest czas na pamiątkowe zdjęcia i podziwianie pięknej panoramy Wałbrzycha, Gór Wałbrzyskich, a dzięki pięknej aurze możemy dostrzec w oddali Karkonosze i górującą nad nimi Śnieżkę. Idziemy dalej szlakiem niebieskim, który wznosi się i opada, ale już bez gwałtownych podejść. Docieramy na kolejny szczyt Mały Wołowiec, pod którym przechodzą dwa najdłuższe w Polsce tunele kolejowe mające ponad 1500 metrów, które łączą wałbrzyską dzielnice Podgórze z Jedliną Zdrój. Kolejnym najniższym i ostatnim już szczytem naszej dzisiejszej wyprawy jest Dłużyna, nieopodal której mieści się drewniana  platforma widokowa z której podziwiamy piękne widoki i robimy kilka zdjęć. Po drugiej wędrówce przyszła pora na dłuższy odpoczynek i ciepły posiłek, więc rozpaliliśmy ognisko i piekąc kiełbaski planowaliśmy kolejne górskie wycieczki. Po zakończonym biwakowaniu z Rozdroża pod Dłużyną ruszyliśmy szlakiem czerwonym do Przełęczy Szypkiej, a następnie dzielnicy Rusinowa. Około godziny 15 wszyscy zmęczeni ale zadowoleni wróciliśmy do ośrodka, mając w planach kolejne górskie wyprawy.

Tekst i zdjęcia – B. Gołębiowska